PAJĄCZEK
Był pogodny, wrześniowy wieczór. W pokoju Macierzanki w kącie pod sufitem drzemał pajączek.
Właśnie się obudził. Otworzył najpierw jedno, potem drugie oko, potem trzecie i czwarte. Piąte oko z szóstym i siódme z ósmym o zmroku nie pracują, więc te pary oczu nic nie widziały. Mogły spać dalej.
– O, już ciemno! – wymamrotał – a skoro noc, to pora do pracy! Hej, rozprostować wszystkie nogi! – wydał sobie rozkaz.
Przez dłuższy czas nogi, a właściwie odnóża, miał podkurczone, więc nieco mu zdrętwiały. Rrrrraz! Ddddwa! Przy ósmym odnóżu mruknął „ooosiem i jeszcze raz sprawdził, czy wszystkie gotowe są do drogi. Pająk umie liczyć tylko do ośmiu, bo osiem ma nóg i ośmioro oczu.
– A teraz – jazda w dół! Hej, niteczko! – zawołał pajączek w stronę swego odwłoka – przędź się, przędź szybciutko!
Pająk jest dumny ze swoich długich i kosmatych odnóży, jest też dumny z czterech par oczu, ale najbardziej dumny jest z pajęczej nici, która wychodzi z tylnej części jego odwłoka. Ta nić jest jego największym skarbem! To nić, z której tka sieci. Dzięki niej co dzień jest syty! Dzięki niej jego dzieci są bezpieczne! To dzięki niej przemierza z wiatrem świat! Jest mistrzem w tkaniu! Tak, z całą pewnością pająk ma dość powodów do dumy.
A więc z wysokości sufitu, gdzie zaczepił swoją nić, zjeżdżał głową w dół gotowy do pracy.
Zanim rozpocznie tkanie sieci, musi znaleźć właściwe do tego miejsce. Na razie więc wybierał się na zwiady.
Pac! Wylądował na czymś miękkim. Zaczął kroczyć, wyczuwając każdym włoskiem na odnóżach nierówności powierzchni.
W pewnej odległości od miejsca lądowania obserwowały pająka wielkie oczy Macierzanki, która właśnie układała się do snu. Im pająk był bliżej, tym oczy stawały się większe z przerażenia. Macierzanka wsuwała się coraz głębiej pod kołdrę, nie spuszczając jednak pająka z oczu. Aż w końcu cała głowa zniknęła z desperacją pod kołdrą.
- Mamoooo! Weź go stąąąd! - spod kołdry doleciał do mamy stłumiony krzyk Macierzanki.
Mama oczywiście od razu przybiegła, ale zanim znalazła Macierzankę, najpierw dostrzegła długonogiego pająka. Zatrzymała się, nie bardzo wiedząc, co zrobić. Pająk był obrzydliwy, na pewno nie do wzięcia do ręki! Zaraz, zaraz, jakiś kij albo miotła … . O jej, a pod kołdrą Macierzanka! Mama szukała pomysłu dookoła siebie, a tymczasem spod kołdry dochodziły dzikie piski Macierzanki. Mama była naprawdę bezradna, bo
mama też się bała pająka!
A pająk? Zatrzymał się, gdyż jego kosmate nogi poczuły, że świat się trzęsie. (A to Macierzanka wierzgała ze strachu pod kołdrą.) Na wszelki wypadek schował swoje ulubione odnóża pod siebie i udawał marną kulkę czegoś. Kulka to jest ten sprytny sposób na szybkie przemieszczenie się, najczęściej nie wiadomo gdzie.
Macierzanka wykonała kolejne kopnięcie pod kołdrą i to wystarczyło, by pająk potoczył się w niewiadome miejsce. Zniknął.
Macierzanka wysunęła nos spod kołdry. Pytającym wzrokiem patrzyła na mamę. Mama rozłożyła ręce: pająk przepadł.
- No ale to nie znaczy, że go tu nie ma! Mamo, on gdzieś musiał się schować! Poszukaj go, błagam cię, bo nie będę mogła spać! On jest w moim łóżku!
Nie czekając na reakcję mamy, Macierzanka wyskoczyła z łóżka – tak na wszelki wypadek – wskoczyła na krzesło i z jego wysokości dyrygowała mamą:
- Podnieś kołdrę! On tam na pewno jest!
- Popatrz pod poduszkę! Na pewno tam się schował!
- Odsuń łóżko od ściany! Pewnie tam wpadł!
Mama szukała pająka, bo Macierzanka powinna już dawno spać. Ale przede wszystkim pająka w domu nie tolerowała. Chciała się go pozbyć, bo jest paskudny i już. Zwiastuje deszcz i nieszczęścia. Lepiej się go pozbyć. Ale gdzie on się schował, do licha!? Mama na czworaka nurkowała pod łóżkiem córeczki, mając nadzieję, że tam go właśnie znajdzie.
- Czwarta noga, siódma noga, nie, piąta noga, siódma noga, znowu coś nie tak. Pająk ze zdenerwowania nie mógł policzyć spokojnie do ośmiu. Choć jest bardzo lekki, upadek w ciemność nie był przyjemny. Jego głowotułów cały drżał, a odwłok poruszał się nerwowo. Pajęczyna snuła się bezładnie za nim, nawet nie pamiętał, gdzie ją zaczepił. Katastrofa.
Zdenerwowany pająk przestaje być sympatyczny. Jego szczękoczułki zaczynają się nerwowo otwierać i zamykać. Nogogłaszczki napinają się do bólu.
Narastającą złość mogłaby uciszyć tylko mucha. Duża, soczysta mucha, którą zjadłby niczym najsłodszy deser. Ale jak tu mówić o posiłku, skoro pajęczyna niegotowa, mało tego - nić poplątana! Nie ma wyjścia, trzeba opanować drżenie odnóży, znaleźć odpowiednie miejsce, uprząść sieć i jak co noc zapolować. Perspektywa kolacyjki od razu wprawiła pajączka w dobry nastrój i pozwoliła mu zapomnieć o zniewadze, jakiej doznał na samym początku nocnej wędrówki.
Najpierw znalazł swoją niteczkę, która zaplątała się w ciemnym kącie. Szedł po niej tam i z powrotem, ciągnąc za sobą nową nitkę, która tworzyła się na końcu jego odwłoka. Parę kroczków w przód, i jeszcze parę kroczków - srebrzysta niteczka znów pojawiła się na końcu ciała pajączka. Potem łukiem i dookoła, i w dół, i jeszcze raz w kółko i do środka. Sprężysta nitka tworzyła skrzyżowania i łagodne łuki. Oj, trzeba się nadreptać, aby zrobić sieć pajęczą! Jeszcze jedno okrążenie i pajęczyna gotowa.
Pająk usadowił się na końcu dłuższej, wyprostowanej nitki i zaczajony czekał z dala na zdobycz. Był już bardzo głodny i byle muszka, choćby malutka owocówka, zadowoliłaby go na początek nocy. Na razie jednak nic się nie działo.
Kiedy tak siedział i czekał na swą ofiarę, mógł spokojnie zebrać myśli i podsumować dzień.
A dzień był wyjątkowo piękny, bo ciepły i słoneczny. Początek jesieni to dla pająków bardzo pracowity czas. Trzeba upleść kokony na jajeczka, z których wiosną wyjdą młode pajączki, trzeba także zbudować sobie na zimę schronienie, i to wszystko z pajęczyny, którą trzeba prząść i prząść, bo czasem niteczka to się gdzieś zapląta, to znów się zerwie, a czasem coś takiego się zdarzy, że pająk już w ogóle traci głowę.
Właśnie dziś tak było. Siedział sobie na krzewie, ciepłym od słońca i obserwował dwa inne pająki. Nazywają się kwietniki. To wybitni esteci. Przybierają barwę ciała w zależności od tego, na jakim kwiatku siedzą. Dziś są żółte, jutro białe, a po południu kremowe. Pajączek trochę im zazdrościł, bo sam był szarobury.
Naraz zerwał się wiatr i zrzucił pająka na liście poniżej, porywając gdzieś koniec niteczki. W odruchu ratunkowym pająk szybciutko zaczął prząść nową nitkę; a nuż znów gdzieś spadnie, to będzie miał po czym wspiąć się do góry, do słoneczka. Niteczka, coraz dłuższa, leciała przez powietrze, by w końcu zaczepić się o gałąź drzewa, dość wysoko nad ziemią. Pajączek poczuł szarpnięcie nitki, co oznaczało, że już może po niej przejść, jak po moście. Ruszył naprzód. Szedł i szedł, coraz wyżej. Słoneczko świeciło i było mu bardzo miło w tej podróży. Nie spieszył się. Nareszcie dotarł do końca niteczki. A ta przyczepiona była do gałązki, która zaglądała do otwartego okna. Pająk postanowił zjechać w dół, więc znów wypuścił niteczkę z odwłoka. Psotny wiatr miał dziś dobry humor, więc dmuchnął tak, że rozkołysał nić razem z pająkiem i wrzucił go wprost do pokoju Macierzanki!
– Mamusiu, a jak on tu wszedł? – zapytała Macierzanka, wciąż stojąc na krześle.
– Pewnie wiatr przywiał pająka z pajęczyną do naszego okna! Cały dzień było szeroko otwarte! Jest przecież babie lato! – ciepłym głosem powiedziała mama do Macierzanki, jednocześnie zdejmując dziewczynkę z krzesła. Mamie trochę było wstyd, że bała się pająka. W końcu nie musi go lubić, ale odrobinka poważania mu się należy. Przecież to małe zwierzątko jest wzorem pracowitości nie mniej niż pszczoła, czy mrówka, a te cieszą się naszym szacunkiem.
– Podejrzewam, że zanim zaszył się w ciemnym zakamarku, zwiedził cały twój pokój – snuła przypuszczenia mama, wyrównując kołderkę Macierzanki. – Przeszedł się po podłodze, wdrapał na ścianę, odwiedził wszystkie kąty. Z pewnością też zapoznał się z Miśkiem, Smokiem, Myszą i wszystkimi innymi przytulankami. I nie mam wątpliwości – mama włożyła Macierzankę do łóżeczka – że wszędzie zostawił swój ślad, wizytówkę w postaci srebrzystej, prawie niewidocznej niteczki.
Mamusia przysiadła na skraju łóżka i wesoło dotknęła noska Macierzanki.
– Śpij. Pomyśl ciepło o pająku, który gdzieś w kącie pokoju siedzi przestraszony i próbuje policzyć wszystkie swoje nogi, by móc wyruszyć na polowanie – powiedziała mama i uśmiechnęła się tak, jak zawsze, gdy mówi trochę prawdy, a trochę bajki. – Czy wiesz, że w ten sposób oczyści twój pokój z owadów, które być może przeszkadzałyby ci spać?
– Ale on gryzie. – Macierzanka nie dawała za wygraną, ale już coraz mniej pewnie.
– Taaak, ale cóż to za ugryzienie! Mały bąbelek, a może nawet wcale. Twoja skóra jest dla niego za gruba. To tak, jakbyś ty chciała ugryźć, na przykład brzeg swojej kołderki! – Powiem ci jeszcze jedno: otóż tu, gdzie mieszkamy, nie ma groźnych pająków. W krajach tropikalnych, owszem, bywają groźne pająki i tam trzeba być uważnym i nie wchodzić w zarośla.
– Taak – Macierzanka zamykała oczka, bo sen nieodwołalnie pochylił się nad jej czołem. – Mamusiu, a jak spotkasz tego pająka, to powiedz mu, że go już lubię…
– Dobrze, kochanie, dobrze. A inne pająki też lubisz? – Ale na to pytanie nie było już odpowiedzi, bo Macierzanka zasnęła.
A pająk? Pająk nie spał. Pracowicie prządł swoją pajęczynę. Może zostanie tutaj? Znajdzie schronienie w kącie szafy i zaśnie na całą zimę.
A Macierzanka nawet nie będzie wiedziała, że ma w pokoju zwierzątko.
Info-Ramka „wiedzieć więcej”
W królestwie zwierząt pająki należą do bezkręgowców wyższych, a w ich obrębie do typu stawonogi (Arthropoda). Stawonogami są owady, skorupiaki i pajęczaki, stanowiące oddzielne gromady. Gromada pajęczaki (Arachnida) skupia nie tylko pająki, ale też skorpiony, roztocza, kleszcze i kosarze. Wszystkie te zwierzęta mają pewne wspólne cechy budowy ciała.
Ciało pająka składa się z dwóch części: z głowotułowia i z odwłoka.
Pająki mają sześć par odnóży, z czego typowymi „nogami” są 4 pary (czyli pająk ma 8 „nóg”). Pozostałe 2 pary odnóży pełnią inne funkcje nie związane z poruszaniem się.
Pająki mają 8 oczu. Choć budowa ich oczu oraz specjalizacja przewyższają najlepsze soczewki aparatów fotograficznych, to jednak wzrok nie jest najistotniejszym zmysłem pająków. Podstawowym ich zmysłem jest zmysł czucia. Włoski pokrywające całe ich ciało, a przede wszystkim odnóża, są najczulszymi narządami tego zmysłu.
Zadziwiająca budowa oczu, najczulszy zmysł dotyku, czy nawet drapieżny styl życia nie są tym, co rozsławia pająki. Najbardziej niezwykłą ich cechą jest zdolność do produkowania nici pajęczej, potocznie nazywanej pajęczyną. Pajęczyna jest wydzieliną tzw. kądziołek przędnych, umiejscowionych na końcu odwłoka. To miniaturowa tkalnia, w której w skomplikowany sposób z cząsteczek białka formuje się nić. I choć ma ona grubość zaledwie 0,001 mm, jest najmocniejszą naturalną liną w świecie! Lecąca mucha wpada w pajęczynę z siłą, którą porównać można z siłą lecącego samolotu, gdyby powiększyć i muchę i sieć pajęczą do takich rozmiarów. Sieć wytrzymuje to uderzenie i przejmuje całą energię owada, łapiąc go nieodwracalnie i ostatecznie. Pajęczyna jest jednocześnie wytrzymała i sprężysta na tyle, by z jednej strony nie zerwać się, a z drugiej nie zadziałać jak trampolina, wyrzucając muchę z siatki pajęczej. Na dodatek pajęczyna jest lepka i owad po prostu przykleja się do niej. Aby ją wyprodukować, pająk potrzebuje niecałą godzinę.
Choć wszystkie pająki robią pajęczynę, to tę najefektowniejszą tka pająk krzyżak. Jest ona prawdziwym arcydziełem, które najpiękniej prezentuje się o świcie, kiedy kropelki porannej rosy zawieszone na niej połyskują w słońcu barwami tęczy. Romantycznym czarem owiane jest też babie lato, które nie jest niczym innym, jak tylko pajęczyną porwaną w świat przez wiatr.