Tam, gdzie domek mały, a gdzie las jest wielki, mieszkał krasnoludek, który zgubił szelki. Zgubił także pasek, a że w pasie cienki, przepadły w zaroślach malutkie spodenki. Może mu jeżyna spodenki porwała? Może pajęczyna lepka omotała? Może się w borówkach czarnych zagubiły? Szukać ich po lesie krasnal nie miał siły.
Wracał więc do domku. Wyszedł na polankę, na której uprawiał wonną macierzankę. Słoneczkiem nagrzane kwiatuszki pachniały. Bąki, pszczoły, motyle na nich przysiadały. Skrzat przed słońcem przysłonił zapłakane oczy. Nie widział, że łąką dwoje dzieci kroczy, schylają się nisko tam, gdzie macierzanka, że palcem wskazują skrzata bez ubranka!
Chłopczyk się uśmiechnął, dziewczynka zaśmiała – nigdy krasnoludka przecież nie widziała! Przypomnieli sobie, tam gdzie boróweczki, dyndały na liściu czerwone porteczki! Pobiegli do lasu, wrócili po chwili, czerwone spodenki skrzatowi zwrócili.
lato w Szczawie 2018