Przebudzenie
Budzę się jak mysi noworodek
Przez półprzezroczyste powieki
Przesącza się światło dnia
Spaceruję wzdłuż swoich arterii
Powoli kieruję się w stronę mózgu
Jak co dzień
Nakreślam na nim
Siatkę ulic i alei
Uczę się jej na pamięć
Tu zakaz wjazdu
Tu droga szybkiego ruchu
Tam ciągle głębokie wykopy
Ulica z ruchem pieszych
Gdzieś na peryferiach
Chyba jestem gotowa
Otwieram oczy
Brzytwa światła ogłusza mnie
I jak co dzień wpadam w ślepe uliczki
Zawodzi nawigacja
Wpadam w utarte szlaki
I robię męczące objazdy
Często puszczam kierownicę
I chwytam znów
Bo wiem, że z końcem dnia
Zatrzasnę oczy
Wejdę w osobny świat
Po tamtej stronie
Półprzezroczystej powieki